Jest takie światło, które rodzi się z ciszy. Które rozświetla każdą szczelinę, w którą staraliśmy się wcisnąć wszystkie nasze niewygody. Światło, które wypala konstrukty, które podtrzymywały przy życiu iluzje stworzone po to, żeby łagodziły nasze cierpienia.

Balans i harmonia, które pojawiają się zupełnie niespodziewanie. Zupełnie tak jak szczęście, którego nie da się doświadczyć, jeśli się go oczekuje.

Bardzo dużo czynników zaważyło na tym, że dotarłam do miejsca, w którym jestem. Głównym z nich byli jednak ludzie, którzy służyli mi jako źródło inspiracji i wsparcie w momentach, kiedy sama nie byłam zdolna, żeby go sobie udzielić. Wsparcie, które nierzadko konfrontowało mnie z czymś, czego bałam się dostrzegać. Dzisiaj cieszę się z tego, że zamiast wsparcia otrzymuję wskazówki, które zbieram, sieję i pozwalam im we mnie kiełkować i rozkwitać.

Ciekawą lekcję ostatnio przerabiam. Kilku ludzi bardzo subtelnie zwróciło mi uwagę na to, że wybiegam myślami do przodu tworząc projekcje swojej przyszłości. Czego jednak oni nie wiedzieli, te projekcje zmieniały się w zależności od ludzi, których miałam wokół siebie. Wyobrażałam sobie siebie w ich światach i myślałam o tym, że to jest moja droga, moje powołanie. Dzisiaj usłyszałam słowa, które, choć brzmiały zupełnie inaczej, miały dla mnie taki przekaz: „Skarbie, Ty kroczysz swoją ścieżką, rozwijasz się. Zaufaj sobie i doceniaj to co masz.” Proste rozmowy przy porannej kawie. Czyste piękno i prostota w tym pięknie. Skierowanie światła nie na innych, ale na siebie samą. No właśnie: co się działo ze mną samą, kiedy widziałam tylko swojego rozmówcę? To chyba był mój problem. Kiedy nie istniałam sama dla siebie w kontakcie z drugim człowiekiem. Widziałam siebie tylko przez pryzmat drugiej osoby, a tym samym rezygnowałam z bycia sobą i wyrażania siebie. Od jakiegoś czasu wiem, że trzeba siebie zapomnieć. Ja starałam się jednak zobaczyć siebie, ale jako odbicie drugiej osoby. To nie jest właściwa droga do bycia z drugą osobą i do tego, żeby się z tą osobą łączyć. Tak samo jak nie da się poznać drugiego człowieka nie znając siebie, tak samo nie da się być z drugim człowiekiem i połączyć się z nim, jeśli nie jest się sobą.

Z drugiej strony, czy nie o to właśnie chodzi we wspólnocie, żeby uznawać ważność celów osób, z którymi się współżyje? Myślę, że jak najbardziej jest to ważne, ale istotą utrzymania harmonii jest właśnie to, żeby podtrzymywać ważność także swoich przedsięwzięć. Jesteś Ty i Twój cel, ja i mój cel i my i nasz cel. I żaden nie jest ważniejszy od innego. Kwestią dyscypliny jest zachowanie balansu pomiędzy tymi trzema. Myślę, że ma to znaczenie także w relacjach partnerskich. Szanuję swoją przestrzeń, szanuję Twoją przestrzeń i naszą przestrzeń. To jest właśnie przepis na budowanie harmonijnej relacji. Każdy wtedy ma szansę wnieść coś ze swojej przestrzeni do tej wspólnej. Jeśli jedna z osób zapomni o sobie, uzależni się od drugiej osoby. Sokratowskie „Poznaj samego siebie” także ma tutaj pełne zastosowanie. Najważniejsza jest relacja z samym sobą. Kiedy znasz siebie, wiesz czego potrzebujesz, czujesz się kompletny i nie potrzebujesz czerpać niczego z zewnątrz. Wszystko jest w nas.  Kiedy zamiast zatrzymać się i w ciszy pobyć ze sobą rozglądamy się wokół w poszukiwaniu coraz to nowszych bodźców i szukamy ludzi, którzy pomogą nam w naszym samookreśleniu, to błądzimy. Nie błądźmy. Uczmy się siebie, uczmy się dbania o siebie i uczmy się bycia z drugim człowiekiem nie po to, żeby poczuć się lepiej, ale po to, żeby móc lepiej wydobyć siebie i czerpać radość z współtworzenia aktualnej chwili z innym bytem. Mogę Ci podpowiedzieć, że droga wiedzie przez ciszę.

Kocham więc jestem. Kochaj, więc bądź.

Zdjęcie to autoportret zrobiony podczas mojego pobytu na Korfu. Zachęcam też do zostania moim Patronem – link tu – i okazania wsparcia w zamian za dostęp do dużej ilości moich studyjnych autoportretów. Wkrótce pojawi się także oferta dostępu do zdjęć plenerów i pięknego Domu Obecność, będącego siedzibą Teatru Cinema.

Z miłością,
Vero

Posted by:Vero Szafran

Cześć! Jestem Vero Szafran, prowadzę niekonwencjonalny tryb życia i dzielę się swoim niekonwencjonalnym sposobem myślenia. Moje zainteresowania oscylują wokół psychologii, duchowości i pisania. Dodatkowo także fotografuję. Rozwój duchowy jest jednak głównym moim polem działań i to jemu oddaję największą przestrzeń każdego dnia. Od grudnia ubiegłego roku nie posiadam stałego miejsca zamieszkania, więc żyję w różnych miejscach i lubię myśleć, że świat jest moim domem. Mam ogromny szacunek dla natury i ogrom miłości do siebie i wszystkiego co istnieje. Staram się nieustannie eksplorować życie. Dziękuję, że jesteś!